Nie wszystkie wymarłe gatunki uda się sklonować

Klonowanie może pomóc w ratowaniu zagrożonych wyginięciem gatunków zwierząt. Mało prawdopodobne wydaje się zaś sklonowanie niektórych wymarłych zwierząt, np. mamuta czy dinozaura – przekonywał prof. Jacek Modliński z Zakładu Embriologii Doświadczalnej Instytutu Genetyki i Hodowli Zwierząt PAN w Warszawie, podczas spotkania w stołecznej BiotechCafe.

Profesor przywołał dane FAO zawarte w Księdze światowych zasobów genetycznych zwierząt gospodarskich (WWL DAD – World Watch List for Domestic Animal Diversity), z których wynika, że na świecie żyje 4 tys. ras zwierząt gospodarskich, z czego ponad 1 tys. określonych jest jako rasy zagrożone wyginięciem. Co tydzień ginie 1 taka rasa, a od początku XX wieku wyginęło ponad 600 ras.

Naukowiec dodał, że z ok. 5,4 tys. gatunków zwierząt dzikich zagrożonych jest ok. 200 gatunków. Spadek liczebności zwierząt poszczególnych gatunków najczęściej ma związek z wpływem, jaki człowiek wywiera na środowisko.

Zdaniem prof. Jacka Modlińskiego, najlepszym sposobem ratowania ginących zwierząt jest przywrócenie i zapewnienie żyjącym osobnikom ich naturalnych warunków środowiskowych. Poza tym ludzie stosują dodatkowe, bardziej ingerencyjne metody pomocy ginącym gatunkom – techniki wspomaganego rozrodu oraz klonowanie, sztuczną inseminację czy stymulację owulacji.

Badacz wytłumaczył, że możliwe jest klonowanie wewnątrzgatunkowe – kiedy sklonowany osobnik rodzony jest przez samicę tego samego gatunku, oraz klonowanie międzygatunkowe, kiedy w czasie klonowania wykorzystywane są zwierzęta innego gatunku lub też ich komórki jajowe. Z jądra komórkowego komórki jajowej biorcy usuwa się materiał genetyczny, czyli chromosomy. Zamiast nich wprowadza się materiał genetyczny dawcy (zwierzęcia klonowanego), pobudza się komórkę do rozwoju i umieszcza w organizmie samicy, aby zarodek mógł się rozwijać – opisywał wykładowca.

Prof. Modliński zaznaczył, że osobniki sklonowane nie są identyczne z osobnikami, które się klonuje. Różnią się np. pod względem DNA mitochondrialnego, w którym również zapisane są pewne informacje. Identyczny kod genetyczny jest tylko w klonach powstałych z komórek jajowych samicy, która jest nie tylko dawcą, ale i biorcą. Naukowiec dodał jednak, że np. układ pigmentu na sierści klonów różni się od oryginału i, jego zdaniem, nie da się tego ominąć.

Genetyk przypomniał, że w 1998 r. sklonowano ostatnią żyjącą krowę rasy Enderby Island, unikalnego gatunku, który np. żywi się wodorostami. Choć materiał pobrano od starzejącej się samicy, udało się odtworzyć stado i teraz żyje już kilkanaście osobników tej rasy. Genetykom udało się również odtworzyć nubijskiego kota pustynnego – sklonowano samce i samice mają już potomstwo i samodzielnie się rozmnażają.

Naukowiec zauważył, że w przypadku klonowania dzikich zwierząt zagrożonych wyginięciem, bardzo trudno jest uzyskać zgodę na pobranie komórek jajowych. Materiał genetyczny pobiera się więc ze skóry. I próbuje się wprowadzać do komórek zwierząt podobnych filogenetycznie.

Problem ten dotyczy np. pandy wielkiej, na której klonowanie Chiny przeznaczają wielkie pieniądze. Nie pozwalają jednak na eksperymenty na tych zwierzętach, więc w grę wchodzi wyłącznie klonowanie międzygatunkowe. Tymczasem – zaznaczył prof. Modliński – nie wiadomo do końca, jakie zwierzę mogłoby stać się biorcą DNA pandy i urodzić sklonowane pandziątka, czy nadadzą się do tego lepiej szopowate czy niedźwiedziowate. Za najlepszego potencjalnego biorcę uważa się teraz niedźwiedzia baribala – dodał.

Najwięcej emocji budzą próby sklonowania mamuta. Choć zapewne biorcą genów mamuta mógłby być słoń, naukowcy nie dysponują pełnym DNA mamuta – podkreślił profesor. Chociaż szczątków mamuta jest bardzo wiele, nie znaleziono jeszcze nigdzie kodu genetycznego ssaka w tak dobrym stanie, by można było go sklonować. Naukowiec nie wykluczył jednak, że być może kiedyś uda się "ożywić" mamuta.

Przypomniał przy tym, że w Polsce prowadzone są próby restytucji wymarłych w XVII wieku turów, których szczątki są przechowywane np. w niektórych ośrodkach uniwersyteckich. Podobnie jednak jak w przypadku mamuta, szczątki tego zwierzęcia nie są jednak na tyle dobrze zachowane, żeby dało się z nich wyodrębnić DNA jądrowe – przekonywał ekspert.

Trochę inaczej jest z żubrem nizinnym, czy też białowieskim, który wyginął w 1919 r., ale udało się przechować w dobrym stanie zamrożone komórki jajowe jego samic – powiedział prof. Modliński. Potencjalnymi biorcami kodu żubra może być bydło – z materiału rzeźnego otrzymuje się komórki jajowe, wprowadza do nich DNA żubrów, a bydło wydaje potomstwo na świat. Na razie jednak żubra nie udało się sklonować, choć metodą krzyżówek uzyskano żubronia i żubrokrowę.

Bo restytucję martwych gatunków można prowadzić nie tylko przez klonowanie, ale np. metodą krzyżówek – zauważył genetyk. Tak próbowano odnowić populację zebropodobnej quaggi. Poprzez odpowiednie łączenie zwierząt innych gatunków, udało się doprowadzić do powstania zwierząt, których genotyp nie różni się prawie od genotypu wymarłego podgatunku.

Podczas spotkania prof. Modliński rozwiał wątpliwości słuchaczy co do ewentualnego odtworzenie dinozaurów. To fikcja i w rzeczywistości jest to niemożliwe – zapewnił. Jak dodał, pomysł uzyskiwania DNA z owadów utrwalonych w bursztynie, znany z książki i filmu "Park Jurajski", zdaje się kuszący, ale nierealny.

Choć owady w bursztynie konserwują się świetnie, nie można tego powiedzieć o DNA – związki terpenowe bursztynu tną DNA, przez co staje się ono niemożliwie do użycia przy klonowaniu. Wątpliwe jest też znalezienie właściwego biorcy – zwrócił uwagę naukowiec. "Dinozaurów więc nigdy mieć nie będziemy" – podsumował prof. Modliński.

***

BiotechCafe to inicjatywa non-profit doktorantów z Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN. Twórcy kawiarni chcą popularyzować biotechnologię, biochemię i biomedycynę. Podejmowane tu zagadnienia dotyczą biotechnologii i jej znaczenia w naszym życiu.

PAP – Nauka w Polsce, Ludwika Tomala