Nic nowego
Dzisiaj również nie wydarzyło się nic nowego. Telewizyjne informacje były na ten sam temat co zawsze. Na dziesiątkach stacji w kilku językach prezenterzy mówili to samo co zawsze o tym samym a politycy i eksperci potwierdzali: nie wydarzyło się nic nowego. Świat stoi w miejscu. Wymarły kolejne gatunki zwierząt, roślin i grzybów. Nie ocaliliśmy żadnego. Tysiące dzieci zmarło z głodu oraz pragnienia, wycieńczenia, od min i pocisków w osamotnieniu i oddaleniu od bliskich i ciszy, na którą każdy zasłużył w tym ostatnim momencie. Nikt im też nie wytłumaczył dlaczego tak właśnie się stało. Tysiące kobiet zgwałcono i tysiącom mężczyzn poderżnięto gardła na ulicach ich miast, w dżunglach świata, wioskach i na pustyniach w krajach objętych niezliczonymi wojnami i w tych, w których panuje obecnie rozejm. Żadna wojna się nie skończyła i nie przywrócono żadnej nadziei na spokój tych i przyszłych pokoleń. Nie wyleczono żadnej choroby dziesiątkującej bogate miasta i zubożałe wioski. Żadna z ginących kultur i żaden z tzw. pierwotnych ludów nie uzyskał statusu równego nam i nie zapewniono im warunków do przetrwania ani nawet nie rozżalono się nad jego losem. Nikt nie osiągnął Oświecenia i nikt nie trafił do Raju.
Nie zaprzestano głoszenia nieprawd i przynoszenia szkody innym. Nie rozwiązano problemu ubóstwa i niegodziwego podziału dóbr. Nie powstrzymano się od wydarcia Ziemi wspaniałych lasów i rzek i nie zaprzestano ich zamieniania w przedmioty codziennego użytku i paszę dla 7 miliardów wiecznie głodnych istnień. Nie powstrzymano się od kradzieży na stoisku warzywnym i okradania milionów przez najbogatszych. Politycy nie stali się samodzielni, odważni i prawdomówni ani skuteczni w działaniu dla dobra wszystkich, do czego zostali powołani. Księża nie wyrzekli się ziemskich rozkoszy zarezerwowanych dla tych, którzy nie przysięgali celibatu. Oni dziś nadal gwałcili dzieci i angażowali się w sprawy, które tak samo ich zawsze zajmowały.
Nie odnaleźliśmy dzisiaj uniwersalnych wartości i nie wdrożyliśmy ich powszechnie. Nie zbudowaliśmy wieży Babel. Nie zrozumieliśmy dzisiaj natury zjawisk i ciągle nie rozumiemy co tu robimy, skąd jesteśmy i dokąd nas to wszystko prowadzi. Nie powstał żaden powszechny język, który zniósłby granice zbudowane w naszych głowach. Pomimo niewyobrażalnego wysiłku wielkiej rzeszy ludzi z wielu narodów ciągle nie odnaleźliśmy w Kosmosie niczego co choć odrobinę by zniosło nasze koszmarne poczucie osamotnienia, wyobcowania i niedopasowania. Na żadnej z setek albo tysięcy fotografii nadsyłanych przez sondy kosmiczne i teleskopy nie odnaleźliśmy ani Znaku, ani własnego odbicia, ani niczego co by nam dało nadzieję. Dziś także nie zrozumieliśmy co nas łączy ze zwierzętami, nie odszyfrowaliśmy ich języków i nie udało nam się odnaleźć poczucia związku z nimi.
Dziś w wiadomościach wszyscy to potwierdzili. Kolejny raz, dzień za dniem. Miliardy dolarów i euro, miliony ludzi jest zaangażowanych w to, żeby nam to przekazać, tę Dobrą Nowinę: nic się nie stało. Nie ma nic nowego co byście musieli przyswoić ani nic co by mogło zachwiać waszym życiem. Nie ma żadnego powodu do zmiany, do przeobrażenia, zmiany nawyków, poglądów i celów. Znów nie odnaleźliśmy siebie, swojej wewnętrznej natury, prawdy na swój temat, Boga, związku z Naturą czy czegokolwiek innego co mogło by spowodować, że nie wydamy pieniędzy na niepotrzebne rzeczy, nie okłamiemy i nie zdradzimy, nie zabijemy i nie porzucimy. Nic nowego nas nie ominęło. Nikt nie zamilkł, chociaż wszyscy przemilczeli. Nadal możemy się nie budzić i nie podejmować wysiłku.
P.S. Kiedy miałem jakieś 5 lat czekałem z ojcem na przystanku autobusowym w centrum mojego miasta. On stał i palił jak zawsze, ja kucałem i budowałem na ziemi domek z zapałek. Ojciec poprosił mnie do siebie i powiedział: popatrz, może tak jest, że świat jest jak to okno autobusowe: brudne, ukurzone, w jego rogach są muchy. Może jest tak, że Ziemia z nami w kosmosie jest tylko taką szybą, której ktoś nie domył? I pędzimy kosmicznym autobusem i nam się wydaje, że jesteśmy tacy bardzo ważni. Najważniejsi. Reszta nie ma znaczenia.
Fot. Ł. Misiuna, „Syn”