Słoma – rewelacyjne źródo energii cieplnej

Wartość plonotwórcza nawozów naturalnych, w tym również przyorywanej z dodatkiem azotu słomy zbóż i rzepaku, jest powszechnie znana i niepodważalna. Dokonanie wyboru, w jakim charakterze wykorzystywać słomę, dla wielu rolników jest trudne. Coraz częściej decydujemy się na wykorzystanie słomy jako paliwa.

W gospodarstwach z niewielkim areałem zbóż i sporą obsadą inwentarza słoma jest przede wszystkim ściółką dla zwierząt. W tym momencie pełni podwójną rolę, ponieważ staje się cennym nawozem organicznym. Jest to korzystne zarówno dla gleby i roślin, jak i dla kieszeni rolnika w sytuacji drogich nawozów mineralnych. W tym przypadku problem zagospodarowania słomy nie istnieje.

Natomiast w gospodarstwach dużych, specjalizujących się w produkcji roślinnej, pojawia się problem zbyt częstego przyorywania słomy (częściej niż co 4 lata). W suchych latach rozkład przyoranej masy organicznej jest powolny i niekorzystny dla wzrostu i rozwoju roślin. Niejednokrotnie udowodniano niekorzystny wpływ zalegającej w warstwie ornej słomy ze zbiorów poprzednich roślin, szczególnie zbożowych. Wschody młodych roślin jesienią są utrudnione, a siewki potrzebują więcej czasu na osiągnięcie fazy wzrostu odpowiedniej do przezimowania. W przypadku tych gospodarstw wskazane jest ograniczanie przyorywania słomy. Rolnik ma tu dwa wyjścia: sprzedanie słomy firmom zajmującym się jej przetwarzaniem w brykiety (co często wiąże się z dość długim zaleganiem balotów na polach i niemożnością wykonania upraw jesiennych), albo zagospodarowanie słomy na potrzeby własnej rodziny i gospodarstwa jako źródła energii cieplnej. To drugie rozwiązanie staje się coraz bardziej popularne. Chciałabym zwrócić uwagę na to, że popiół pozyskany ze spalenia słomy jak najbardziej nadaje się do nawożenia pól (ze względów praktycznych dobrze byłoby składować go z obornikiem).

Na terenie powiatu chełmińskiego w ostatnich latach zamontowano w kilku gospodarstwach różnego rodzaju piece na słomę – zarówno na duże, okrągłe bele załadowywane mechanicznie (ciągnik + TUR), jak i na bele prostokątne 50×80 cm („mała kostka”) ładowane ręcznie. Piece muszą współpracować ze zbiornikami z wodą, tzw. buforami, o odpowiedniej pojemności (1 500–3 000 l), w zależności od wielkości pieca oraz jego wydajności. Zestawy te wyposażone są w sterowniki regulujące temperaturę i załączające pompę, która  z kolei podaje ciepłą wodę do instalacji c.o. Podstawowym wyposażeniem jest również wentylator, który dostarcza powietrze do spalania słomy i pozwala na uzyskanie odpowiedniej temperatury. Gabaryty pieców są różne, w zależności od potrzeb gospodarstwa (piec pokazany na zdjęciu ma podstawę 1×1 m oraz około 2 m wysokości).  W części górnej pieca umieszczone są tzw. dymówki, czyli przewody odprowadzające gazy wytwarzane przy spalaniu. Niezbędnym elementem zewnętrznym jest komin o odpowiednich rozmiarach.

Koszt zakupu pieca i zbiorników na wodę wraz z montażem mieści się w granicach 17–20 tys. zł, natomiast koszt pozyskiwania opału (czyli słomy) w minionym sezonie kosztował właściciela omawianego pieca 1100 zł, uwzględniając koszty paliwa do prasowania i zwózki słomy, sznurka i robocizny (prasowanie własnym sprzętem). Jest to koszt zbioru słomy z 9 ha pszenicy, a zakładamy, że na ogrzanie powierzchni 200 m2 wystarczy 20–30 ton słomy (5–7 ha). Wydajność tego pieca pozwala jeszcze na częściowe ogrzanie pomieszczeń gospodarskich. Podczas silnych mrozów piec trzeba załadować 3–4 razy. Może on zmieścić 6 kostek słomy jednorazowo (optymalnie 4 kostki). Uciążliwość palenia nie jest więc większa niż w konwencjonalnym piecu c.o., natomiast oszczędność oraz komfort posiadania zapasu własnego opału są nieporównywalnie wyższe.

Źródło: AgroNews