Rząd Japonii hamował rozwój OZE, kosztem wsparcia dla energii jądrowej?
Rząd Japonii hamował rozwój alternatywnych źródeł energii oraz wspierał energetykę jądrową – wynika z poufnej depeszy dyplomacji USA ujawnionej we wtorek przez portal WikiLeaks.
Źródłem tych informacji jest poseł Taro Kono, który w 2008 roku ostro krytykował politykę japońskiego rządu w zakresie energetyki. Twierdził, że resorty gospodarki, handlu i przemysłu (METI) hamowały też rozwój alternatywnych źródeł energii, wbrew oficjalnie lansowanej polityce rządu. Chodzi np o zaaranżowaną przez resorty "porażkę legislacji" wspierającej odnawialną energię. W zamian uchwalono tzw. ustawę RPS, która jedynie wymaga od firm energetycznych, by kupowały małe ilości energii z alternatywnych źródeł.Wskazał ponadto, że rządowe subwencje dla projektów pozyskiwania energii ze źródeł odnawialnych były przyznawane na tak krótko, że firmy miały problem ze znalezieniem inwestorów, bo ci obawiali się ryzyka i niepewnego losu przedsięwzięcia. Kono oskarżył też METI, że ukrywały informacje o incydentach nuklearnych, rzeczywistych kosztach i problemach energetyki jądrowej – zarówno przed społeczeństwem, jak i posłami. Mówił też o biurokracji, przez którą wszelkie zapytania do parlamentarnych komisji w tych kwestiach prędzej czy później i tak trafiały do wspomnianych ministerstw, gdzie sprawa grzęzła.
Niebezpieczna awaria w elektrowni jest oczywiście skutkiem kataklizmu, jednak wydaje się, że do doprowadzenia to tak niebezpiecznej sytuacji dołożyła swoje „cegiełki” celowa polityka. Samo zlokalizowanie elektrowni bezpośrednio nad brzegiem morza w rejonie nawiedzanym przez trzęsienia ziemi i potencjalne fale tsunami budzi zdziwienie. Okazuje się, że takie lokalizacji zadecydowały względy ekonomiczne. System chłodzenia reaktorów wodą morską jest tańszy, niż wybudowanie chłodni kominowych. Zbudowanie elektrowni np 30 km w głębi lądu nie naraziło by ją na falę tsunami, ale produkowany prąd byłyby o kilka procent droższy. Uznano, że prawdopodobieństwo niebezpiecznego tsunami jest na tyle małe, że warto zaryzykować.
Badania nad OZE są kosztowne a energia odnawialna droższa niż uzyskana w energetyce jądrowej. Jednak w świetle awarii w elektrowni Fukushima wydaje się, że takie myślenie jest krótkowzroczne. Koszty usunięcia jej skutków będę gigantyczne, a skażenia środowiska, zdrowia i życia ludzkiego nie da się przeliczyć na żadne pieniędze.
Źródło: energiawiatru.eu