Biogazownia – ekologiczna bomba?

Wiedza z zakresu inżynierii środowiska pokazuje, że naśladowanie natury w przypadku utylizacji odpadów jest najprostszym rozwiązaniem.

Dlatego też biogazownie generujące energię elektryczną pochodzącą z materiału resztkowego z hodowli zwierząt, produkcji roślinnej, produkcji artykułów spożywczych, a także z lokali gastronomicznych stanowią krok milowy w tym właśnie kierunku. W naszym kraju są to jedna kroczki…

„W Warcie Bolesławieckiej zrezygnowano z budowy biogazowni, bo mieszkańcy i wójt obawiają się, że wydzielany przez nią zapach będzie nie do zniesienia. Tymczasem, zdaniem ekspertów, to właśnie w kierunku wykorzystania biomasy powinna zmierzać polska energetyka.

Biogazownię wytwarzającą energię z naturalnych nawozów rolniczych chciał postawić na terenie swojego gospodarstwa rolnik Stanisław Kuduka. – Początkowo zaplanowałem lokalizację bliżej bloków mieszkalnych, żeby podzielić się produkowaną energią. Niestety, pomysł nie znalazł poparcia. Zdecydowałem więc, że będę wytwarzał energię tylko na własne potrzeby – opowiada” – relacjonuje gazeta.pl.

Na stronie www.wartaboleslawiecka.pl czytamy oświadczenie Wójta Gminy Warta Bolesławiecka, pana magistra Mirosława Haniszewskiego:

„Chciałbym poinformować, że mając na uwadze ogólnie pojęty interes lokalnej społeczności postanowiłem nie stwarzać możliwości lokalizowania na terenie Gminy biogazowni.
Według mojej wiedzy i oceny na dzień dzisiejszy instalacje, które istnieją w granicach naszego kraju (prócz tych będących częścią większych instalacji typu chlewnia, gorzelnia, oczyszczalnia ścieków czy składowisko odpadów) powodują liczne konflikty społeczne, a po ich uruchomieniu ciężko jest kontrolować źródło pochodzenia faktycznie użytych w instalacji surowców jak i miejsca utylizacji płynu pofermentacyjnego. Taka sytuacja nastąpiła w Liszkowie, gm. Rojewo – jest to dla nas ostrzeżenie ale i zarazem nauka jak z założenia ekologiczną instalację można zamienić w ekologiczną bombę”.

W internecie łatwo znaleźć opinie na temat decyzji Wójta. Użytkownik RF stwierdza: „Wszyscy chcą korzystać z dobrodziejstw UE, ale gdy trzeba zrewanżować się Unii jakimś wiatrakiem lub biogazownią, to nie ma na to zgody. Gmina Warta podpadła Unii…”. Pinochet przytakuje: „W ten sposób Polska nigdy nie spełni unijnych wymogów w sprawie wielkości energii odnawialnej”.

„Aby poznać zdanie mieszkańców na temat nowej inwestycji, wójt zorganizował konsultacje społeczne w Warcie Bolesławieckiej i pobliskich Wartowicach. Większość uczestników głosowała za projektem, ale frekwencja była bardzo niska.- Problemy pojawiły się później. Z inicjatywy jednego z mieszkańców zaczęto zbierać podpisy przeciwników inwestycji. Uzbierali 300 – mówi Mirosław Haniszewski, wójt gminy.

Sam, choć początkowo przychylny inwestycji, teraz wylicza jej słabe strony. Tłumaczy: – Biogazownia miałaby być zasilana pomiotem kurzym, przy czym najbliższy kurnik znajduje się 60 km stąd. Proszę sobie wyobrazić, jaki zapach wydzielany byłby podczas transportu” – informuje gazeta.pl.

Zazwyczaj źródłem wiedzy miejscowych o instalacji jest internet i wszechobecna plotka, że będzie fetor, że coś może wybuchnąć, że będą zwozić gnojowicę z całej okolicy. To właśnie tego najbardziej obawiają się mieszkańcy.

” Dużo czytałam z mężem na temat biogazowni w internecie i znalazłam tam mnóstwo minusów i przykładów nieudanych inwestycji. Chcę żyć komfortowo, dlatego podpisałam się pod petycją – mówi jedna z mieszkanek, która woli pozostać anonimowa.

Przykładem sztandarowym, przytaczanym również przez wójta, jest największa w Polsce biogazownia rolnicza w Liszkowie w województwie kujawsko-pomorskim. Tam mieszkańcy, jak mówią, od ponad roku nie mogą otworzyć okna, żeby przewietrzyć mieszkanie, bo tak śmierdzi.

– Jak zgniłe jajka. Żałujemy, że zgodziliśmy się na tę inwestycję, bo nic z niej nie mamy, tylko kłopoty – mówi Anna Markiewka, mieszkanka wsi” – czytamy dalej na gazeta.pl.

Dlatego też dalsza część oświadczenia Wójta brzmi: 

„Biorąc pod uwagę również postawę naszych Mieszkańców, którzy złożyli listę protestacyjną podpisaną przez ok. 300 osób jak i poruszane przez nich sprawy dot.:

  • uciążliwości transportu w okresie zwozu substratu roślinnego, co przy obecnym stanie dróg dojazdowych nie jest bez znaczenia,
  • uciążliwości zapachowej poszczególnych procesów technologicznych tj. transportu, załadunku surowca do biobloku,
  • bezpieczeństwa najbliższych zabudowań i mieszkańców

przychylam się do ich stanowiska i nie widzę możliwości lokalizacji na terenie gminy Warta Bolesławiecka biogazowni.
Poznanie i zrozumienie powyższych obaw Mieszkańców spowodowało również wycofanie się Pana Stanisława Kuduka z realizacji biogazowni na terenie wsi Warta Bolesławiecka.

Chciałbym poinformować, że zdaję sobie sprawę jak ważne dla naszego kraju i nas samych jest wypracowanie i włączenie do systemu zasilania źródeł energii odnawialnej. Jednak póki nie stworzy się nam warunków preferencyjnych i nie da się nam gwarancji nienaruszalności przyjętej raz technologii nie mogę pozwolić na narażenie zdrowia i komfortu życia Mieszkańców Gminy. To właśnie Oni wybierając mnie na zajmowane stanowisko zaufali mi, że będę stać na straży ich dobra i bezpieczeństwa, co niniejszym czynię”.

Zdaniem ekspertów, biogazownia poprawnie zbudowana i obsługiwana nikomu nie powinna przeszkadzać: – Zwłaszcza, że technologię sprowadzamy z Zachodu. Mniejsze instalacje są nawet pewniejsze. Jeżeli budowla jest szczelna, nie powinien się wydzielać żaden zapach, a już na pewno nie bardziej intensywny od tego dochodzącego z obornika.

Wydawałoby się, iż większość społeczeństwa świadoma jest faktu, że zapasy energii są ograniczone. Biogazownie są idealną alternatywą dla rolników, którzy posiadają własną gnojowicę, a także mają dostęp do darmowych organicznych resztek z gastronomii czy odpadów roślinnych. A jednak, to ciągle tylko suche fakty.

Klara Majewska

Redakcja AgroNews