Miliarder porzuca ropę dla wiatru

Thomas Boone Pickens miliarder z Teksasu postawił na energię odnawialną. Samodzielnie buduje największą farmę wiatrową świata, a rząd zachęca do stworzenia ciągnącego się przez cały kraj ogromnego korytarza wiatrowego. Pickens to jeden z najbardziej innowacyjnych biznesmenów w Stanach Zjednoczonych. Dorobił się fortuny dlatego, że zawsze był krok przed konkurencją. Teraz mimo 82 lat nie waha się podjąć ryzyka – porzuca ropę a stawia na wiatr.

Teksańczyk wizjoner nie raz już szokował. Teraz mówi bez ogródek – To najgłupsza rzecz, jaką robi Ameryka. Kupujemy ropę na Bliskim Wschodzie, finansując terrorystów, z którymi walczymy. Trudno odmówić mu racji, szczególnie w świetle najnowszych informacji upublicznionych dzięki Wiki Leaks. Pickens z zapałem krzyżowca od lat prowadzi kampanię na rzecz uniezależnienia się Stanów Zjednoczonych od sprowadzanej z zagranicy ropy naftowej. Mimo zaawansowanego wieku T.B. Pickers nie odpuszcza – Gdybym przeszedł na emeryturę, umarłbym. Lubię pracować i działać – opowiada. Właśnie jeździ po kraju, szukając partnerów gotowych zainwestować w wiatrowy korytarz.

Kim jest Thomas Boone Pickens

thomas_energetykaPodobnych entuzjastów jest wielu, lecz Thomas Boone Pickens jest jedynym w swoim rodzaju. Ten żwawy staruszek, z majątkiem 1,4 mld dol. zajmuje 880 miejsce na liście najbogatszych ludzi świata wg. magazynu „Forbes”. Jego dotychczasowe życie związane było z ropą, na której zbił również swój majątek. Już jego rodzice byli „nafciarzami”. Młody Thomas uzyskał dyplom geologa na uniwersytecie w Oklahomie. Po skończeniu studiów pracował przez chwilę dla Phillips Petroleum. Już wtedy ujawniło się jego niekonwencjonalne myślenie – porzucił pracę i założył własną firmę Mesa Petroleum. Został jednym z pierwszych wildcatterów, czyli poszukiwaczy ropy ropy na terenach, które duże koncerny uznały za nieatrakcyjne. Przyszły miliarder dał się szybko poznać nie tylko, jako człowiek z „nosem do nafty”, ale również jak bezwzględny specjalista od przejmowania konkurencji. Pierwsza została wchłonięta Hugoton Production Company – 30 razy większa od Mesy, potem pierwsze miejsce pracy Pickensa, czyli Phillips Petroleum. Poźniej poszło już szybko Unoca, Pioneer Petroleum i Tenneco. To tylko niektóre co bardziej znana wchłonięte marki. Przejęcie w 1985 potentata Gulf Oil, zostało zauważone na świecie a Pickens znalazł się na okładce magazynu „Time”. W ciągu 20 lat Masa Petroleum stała się jednym z największych koncernów wydobywczych świata. Pickens często lubi mówić, że w biznesie przydaje mu się pierwsze zawodowe doświadczenie – w 12 lat zacząłem rozwozić w Amarillo prasę. Zaczynałem z 12 klientami, by szybko dojść do 156. Po prostu przejąłem teren należący do innych chłopaków. I tak mi zostało: w biznesie lubię zdecydowanie działać- żartuje miliarder.

Dywersyfikacja kluczem do fortuny

Pickens pomimo sukcesów w branży naftowej, nie samą ropą żyje. Już pod koniec XX wieku inwestował w nie tylko w koncerny wydobywające tradycyjne surowce energetyczne, ale równie mocno w przemysł nuklearny. Gwałtowne zapotrzebowanie na surowce spowodowane przez wojny toczone przez Stany Zjednoczone w Iraku i Afganistanie okazało się dla niego prawdziwą żyłą złota. Prawdziwą niespodziankę w tym czasie okazała się kolejna inwestycja Pickensa. Niespodziewania zainwestował w …wodę. Zaczął skupować w Teksasie prawa do wód powierzchniowych. W 2006 roku telewizja CBS podała, że Mesa Waters nabyła za 75 mln dol. prawa do wody na powierzchni 800 km kw. Miliarder uważa, że to inwestycja na przyszłość.

Teraz pora na wiatr

Najnowszy projekt Thomasa Pickensa to energia wiatrowa, a dokładnie plan budowy gigantycznego korytarza wiatrowego. Zaczął od pierwszego elementu – teksańskiej farmy wiatrowej. W swoim projekcie T. Boone Pickens – zapalony prawicowiec i sponsor kampanii wyborczych obu Bushów widzie nie tylko źródło zarobku, ale też realizację swojej idei fixe, czyli uniezależnienie USA się od dostaw surowców energetyczną z zewnątrz. – thomas_wind-powerW 1970 roku prezydent Nixon przyznał, że importujemy 20 proc. ropy naftowej i dodał, że dołoży starań, byśmy w ciągu dekady stali się samowystarczalni. Nic z tego nie wyszło. W czasie pierwszej wojny w Zatoce nasze uzależnienie zwiększyło się do 41 proc., dziś sięga 70 proc. Co się stanie z naszą gospodarką, która przeżywa kryzys, gdy będziemy sprowadzać aż 80 proc. ropy? – grzmi Pickens. Dlatego naciska na Waszyngton w sprawie zbudowania na Wielkich Równinach – od wybrzeża Zatoki Meksykańskiej aż po kanadyjską granicę – gigantycznego zespołu farm wiatrowych. Łącznie miałyby one produkować 20 proc. energii elektrycznej zużywanej przez USA. Wizjoner idzie w swoich planach jeszcze dalej – prąd wytwarzany przez wiatr pozwoliłby ograniczyć ilość gazu ziemnego spalanego w tradycyjnych elektrowniach. To z kolei umożliwiłoby jego użycie w postaci CNG do napędzania samochodów. W efekcie uzależnienie Ameryki od dostaw ropy z zagranicy spadłoby do akceptowanego poziomu 40 – 50 proc. Pora aby Obama spełnił wyborcze obietnice – mówi Pickens. Gdzie są nowe miejsca pracy? Dziś przeznaczamy rocznie na kupno ropy 700 mln dol. Te pieniądze tworzą miejsca pracy, ale nie u nas. Mój plan, który da pracę tysiącom osób, może się stać kołem zamachowym dla pogrążonej w kryzysie gospodarki amerykańskiej – przekonuje. Miliarder ,nie poprzestaje tylko na gadaniu. W rodzinnym Teksasie powstaje budowana przez niego największa na świecie farma wiatrowa, na której stanie docelowo 2,7 tys. turbin. Już ustawiono 667. Całość inwestycji – która rocznie będzie produkować 4 MW energii elektrycznej, ma kosztować około 10 mld dol. To dużo nawet dla tak bogatego człowieka. Dlatego Pickens szuka partnerów dla swojej inwestycji.

Czy uda mu się przekonać rząd USA do gigantycznego projektu? Czas pokaże. Ważna również będzie sytuacja geopolityczna. Wydaje się, że aktualne wydarzenia w Afryce Północnej tylko potwierdzają obawy miliardera. Głos człowieka, który przez całe życie był krok przed innymi wart jest wysłuchania.

Źródło: http://www.energiawiatru.eu/wydarzenia/wiatr-zamiast-ropy-wg-t-b-pickensa