Możliwe zagrożenia ze strony GMO dla gatunków i ekosystemów

Dwa motta:

„Moim celem nie jest sprzeciw wobec wszelkiego postępu, lecz sprzeciw wobec ŚLEPEGO postępu” — John Muir, doradca prezydenta USA, koniec 19 w.

„Każdy kto wierzy, że genetycznie zmodyfikowane uprawy stworzono dla dobra tej planety powinien przeczytać tę książkę. Przedstawia ona doskonałą analizę przechwytywania globalnej produkcji żywności przez korporacje”.

To drugie o brytyjskiej książce Marka Lappé & Britt Bailey (1999) „Against the Grain, The genetic transformation of global agriculture”. Earthscan Publ., London.

W niniejszym wystąpieniu wypowiadam się o możliwych skutkach ekologicznych i ekonomicznych ZBĘDNEGO lub PRZEDWCZESNEGO wprowadzania do Polski upraw i pasz z GMO. Podkreślam tu, że zastrzeżenia te odnoszą się głównie do niektórych form genetycznych modyfikacji roślin uprawnych, niestety, tych najszerzej już rozpowszechnionych w świecie. W słabszym stopniu uwagi te dotyczą biotechnologii przemysłowej, a jeszcze mniej farmakologicznej. Pozostawiam tu na uboczu także bardzo ważny wpływ na ludzkie zdrowie, jako domenę lekarzy.

1. PODSTAWOWE fakty i OCENY

1.1. Wobec nadmiaru żywności Europa i Polska ma trudności ze zbytem.

A spodziewany jest wzrost plonów w warunkach cieplejszego klimatu i rozwoju rolnictwa „ekologicznego”. Zmniejszywszy o 80% zużycie biocydów (Nowicki i Ribbe 2001), Polska jest zagłębiem żywności czystej chemicznie i o wysokich walorach smakowych. Jej eksport rośnie o 1/4 rocznie.

Konkurentom może zależeć na wmuszeniu Polsce upraw i surowców z GMO choćby po to, aby podważyć nasz atut „czystej” produkcji rolnej.

1.2. Przyspieszone bankructwo drobnych rodzimych producentów rolnych.

Wprowadzenie dziś do Polski masowych upraw, pasz i żywności z GMO może się odbyć tylko kosztem przejścia ukrytego na wsi bezrobocia w silnie zwiększone jawne bezrobocie.

1.3. Niepotrzebne wprowadzanie upraw i plonów z GMO zagraża konkretnie:

a) wysokiej różnorodności krajobrazu rolniczego, jako ostoi dla zanikających na Zachodzie kryptogamów, roślin i zwierząt.
b) czystości genetycznej gatunków dzikich, zwłaszcza spokrewnionych z formami GM.
c) agronomicznemu bogactwu genetycznemu (starym odmianom hodowlanym), zmniejszając różnorodność lokalnych kultywarów i odmian zwierząt hodowlanych, z których połowę Zachód utracił przed 1980 (World Conservation Strategy 1980).
d) NIEODWRACALNYM wprowadzeniem nowego genetycznego czynnika do środowiska, niezależnie od rodzaju skutków. Mamy tu nie tyle redukowalne z czasem chemikalia, lecz rozmnażające się i zdolne do przystosowania organizmy żywe.

2. ZIGNOROWANA wiedza ekologiczna i ewolucyjna

Do niedawna sądzono, że Przyrodę tworzą wyraźnie wyodrębnione pule genetyczne zwane gatunkami, powiązane wertykalnymi (dziad, ojciec, syn, wnuk) więzami filogenetycznymi. Dziś jawi się ona jako SIEĆ, wobec nierzadkich POZIOMYCH przecieków (transferów) materiału genetycznego pomiędzy formami geograficznymi, gatunkami, nawet pomiędzy szczeblem podrodzin. Za pośrednictwem mikroorganizmów transfer jest możliwy nawet między odległymi filogenetycznie liniami.

2.1. Przedbiotechnologiczne mieszanie pul genetycznych

Jeszcze poprzedzająca biotechnologiczną ingerencja człowieka-rolnika w przyrodę nasiliła krzyżowanie się form na ogromną skalę. Mieszanie faun i flor jest dziś ogromne: nawet wśród mało mobilnych roślin nasiennych gatunki obce stanowią 32% naszej krajowej flory (Andrzejewski, Weigle 2003).

Wywołane przez człowieka zmiany zasięgów geograficznych, powodując wtórne stykanie się form dawniej oddzielonych, sprzyja przełamywaniu barier rozrodczych między gatunkami i rodzajami, co wielokroć doprowadzało do zlewania się dwóch gatunków w jeden, stanowiąc zawrócenia procesów gatunkotwórczych (specjacyjnych).

Hybrydyzacja zdarza się dziś w przyrodzie wcale nie rzadko, bo pomiędzy:
– 10% gatunków zwierząt wyższych
– u ok. 20% gatunków roślinnych,
– u ok. 25% gatunków wśród lepiej poznanych grup ptaków (Mallet 1997).

Ewolucyjne skutki tego są nieznane, ale z tych i innych powodów dziennie wymiera obecnie ok. 70 gatunków, tych niepowtarzalnych form życia i „fabryk biochemicznych”. Tym samym Ludzkość kontynuuje bezmyślnie swą misję PLANETARNEGO ZABÓJCY różnorodności życia (Wilson 1999, 2003).

Na tle inwazji obcych geograficznie form naturalnych gatunków ekspansja GMO jawi się jako dalszy krok ku UNIFORMIZACJI organizmów żywych na planecie, tyle że realizowanej na niższym od gatunkowego poziomie organizacji.

Mimo tego żadna bogata korporacja nie wspiera badań nad tempem i przyczynami ubożenia różnorodności biologicznej. Zamiast ratowania co się da, akurat instytuty ekologii bywają zamykane (zwłaszcza w Polsce), jako nienowoczesne w porównaniu z ”nowoczesną” biotechnologią (to kolejna ślepa z samozachwytu okresowa moda w nauce!), a korporacje biotechnologiczne ten „pożar” bioróżnorodności jeszcze podsycają.

2.2. Nowy czynnik – globalnie forsowana ekspansja upraw i pasz z GMO

W Iraku została ona narzucana wojskową siłą okupantów, bez żenady (wg Independent Media Centre-SA, 08.06.2005)! W UE podobnie, a tylko z pomocą mniej jawnego handlowego szantażu i gróźb ze strony USA i Światowej Organizacji Handlu (J. Rifkin 2005, tajne instrukcje ujawnione przez WikiLeaks 2010).

2.3. Zignorowanie wiedzy o częstym w zjawiskach ekologicznych opóźnieniu skutków (Time-lag)

Procesy ekologiczne nieraz zaczynają się z wieloletnim opóźnieniem w stosunku do momentu pierwszego kontaktu między formami uczestniczącymi. Dopiero po wielu latach dostrzega się też mniej oczywiste skutki uboczne.

Przywołam tu historie opóźnionego o kilkanaście-kilkadziesiąt lat ujawnienia negatywnych skutków azbestu, DDT, PCB, freonów, pestycydów, substancji o działaniu hormonopodobnym, czy gazów cieplarnianych. Ich producenci, częściowo ci sami co producenci GMO, także wtedy zaklinali się, że skutki będą tylko dobroczynne!

Oznacza to, że:

– nawet brak dostrzeżenia ubocznych skutków upraw GMO już dziś, nie oznacza nie wystąpienie ich w innym czasie i innych okolicznościach.
– uboczne skutki upraw GMO zapewne poznamy w pełni za 1-3 pokolenia.

Prace testujące skuteczność izolowania upraw GMO od upraw tradycyjnych tę cechę zjawisk ekologicznych – opóźnienie objawów – nagminnie przemilczają. Np. brytyjska praca Brokes i Barfoot (2003) wykonana na zlecenia Agricultural Biotechnology Council, mimo badania tylko przez 5 sezonów konkluduje nieuprawnienie, że „after many years of co-existence” nie stwierdzono mieszania się, które sprawiałoby (tu UWAGA: „… economic and commercial problems”). O skutkach przyrodniczych i zjawisku time-lag, ta i inne prace milczą!

3. JAKIE MOGĄ BYĆ SKUTKI EKOLOGICZNE?

„We do not reject all manipulations as being intrinsically wrong because they alter nature. But we question the blind assurances that … genetically engineered crops promise unlimited returns at virtually no environmental cost”.

(AGAINST THE GRAIN, 1999).

3.1. Nieodwracalność ekspansji GMO w przyrodzie

Biochemik prof. J.B. Neilands stwierdza: „Transgenic seeds may be soon the sole type available”. Podobna konkluzja europejskiego zespołu Independent Science Panel (2002): rozdzielne współistnienie wymienionych upraw (tradycyjnych i genetycznie zmodyfikowanych) byłoby bardzo trudne albo w ogóle niemożliwe.

Tymczasem publikowane na zamówienie koncernów wyniki obserwacji nad rozsiewaniem się nasion lub pyłków, są wykonywane tylko w krótkim czasie i przy stabilnej pogodzie. Nie biorą pod uwagę kluczowych dla dyspersji organizmów zjawisk sporadycznych – wichur, trąb powietrznych lub powodzi – co kilka-kilkanaście lat przenoszących nasiona i inne formy przetrwalnikowe organizmów żywych, a nawet całe organizmy (żaby, ryby), na setki kilometrów. Albo stwarzających dla nich nowe warunki do rozrodu. Nawet oceany nie izolują kontynentów całkowicie.

Stwierdzenie przez parę lat nieobecności krzyżówek w sąsiadujących uprawach tradycyjnych czy brak hybrydów międzygatunkowych z formami dzikimi w najmniejszym stopniu nie wyklucza możności ich powstania później.

W 5 razy gęściej niż USA zaludnionej i pokrytej niemal nieprzerwanie drobnopowierzchniowymi uprawami Polsce nie ma warunków dla odizolowania upraw GMO od upraw tradycyjnych i od dzikiej przyrody. A raz wprowadzone nowe geny pozostaną w przyrodzie NA ZAWSZE, jako zanieczyszczenie powodujące nieznane jeszcze skutki.

3.2 Dlatego poraża cynizmem zalecanie przez służących koncernom badaczy i urzędników tworzenia wirtualnego prawa o kilkudziesięciometrowych strefach buforowych pomiędzy uprawami GMO a uprawami tradycyjnej formy tego samego gatunku, albo stanowiskami dzikich gatunków pokrewnych. To jawna kpina!

Wykluczanie z rozumowania wyjątkowych warunków środowiskowych jako sprzyjających dalekim dyspersjom, bywa manipulacją prawdopodobnie świadomą, przed czym ostrzega biochemik prof. J.B. Neilands: „Data from agrobusiness and government labs should be viewed with caution”.

3.3. Zanieczyszczenie genetyczne upraw wbrew woli właścicieli

Liczne fakty pochodzące z obu Ameryk i Europy dowodzą spontanicznego pojawiania się GMO pośród upraw tradycyjnych, i to wbrew woli ich właścicieli. Ostatnio w Argentynie, Mecklemburgii, we Francji, w Katalonii udokumentowano konieczność niszczenia przez właścicieli części swoich upraw (zanieczyszczonych przez GMO) dla zatrzymania rozprzestrzeniania się tych form na sąsiednie pola upraw tradycyjnych.

Wbrew zasadzie „zanieczyszczający płaci”, koszty zabezpieczania upraw tradycyjnych i ekologicznych są przerzucane na drobnych rolników, a nie na korporacje zanieczyszczające uprawy i dziką przyrodę.

Jak się w Ameryce likwiduje opozycję wśród rolników?

Agronomiczne koncerny sugerują nawet „wykradanie” zmodyfikowanych odmian i jakoby uprawianie ich bezprawne. Ścigają potem sądownie niewinnych sąsiadów i nękaniem zmuszają do rezygnacji z niewygodnych dla koncernów upraw tradycyjnych (www.organicconsumer.org/ge/supreme_court_schmeiser.cfm).

A niezorientowanym mieszczuchom wdrukowuje się w umysły ilość hektarów pod uprawami GMO, jako fakty dokonane i rzekomo świadczące o wyższości tych upraw. Tworząc bezmyślnych konsumentów! Bo jak wiadomo, dziś nie liczyłby się Kopernik wiedzący lepiej, który model układu słonecznego jest trafny; obecnie liczy się tylko masowa opinia, uprzednio oszukana kłamliwymi reklamami w mediach.

Dziś jest już udowodnione, że NIE SĄ PRAWDZIWE twierdzenia koncernów o:

– zmniejszaniu liczby głodujących Ziemian przez żywność z GMO, bo bywa wprost przeciwnie, i całe narody nie chcą takiej żywności, bo wykonkurowuje ona rodzimych producentów;
– trwale wyższym plonowaniu form zmodyfikowanych, bo jest ono o 15-15% NIŻSZE;
– trwałym zmniejszeniu strat z powodu szkodników, bo szkodniki mutują i już uodparniają się na trucizny z GMO i ze związanego z nimi biocydu Roundup;
– trwałym zmniejszeniu zużycia biocydów (rzekome zastąpienie chemizacji);
– całkowitej nieszkodliwości produktów z GMO dla zwierząt i ludzi, itd. (patrz: książka M. Lappé’a i B. Bailaya (1999), artykuły w New Scientist lub strony internetowe (www.organicconsumer.org/ge/supreme_court_schmeiser.cfm oraz www.gmwatch.org ).

3.4. Możliwość wytworzenia „superchwastów”

Wprowadzanie do środowiska nowych kombinacji genów to uruchomienie niekontrolowanego powstawania mieszańców o nowych cechach, ale i przenikanie tych cech do gatunków niespokrewnionych – do mikroorganizmów, roślin i zwierząt dzikich.

Udowodnione już zostało powstanie odpornych na herbicydy superchwastów, wypierających inne dzikie gatunki, jak to nastąpiło miejscami w Argentynie, USA i Kanadzie. Np. w stanie Georgia w uprawach zmodyfikowanej bawełny sprawia dziś problemy zmodyfikowany chwast szarłat Palmera (Wg książki M. Lappé’a i B. Bailaya 1999 oraz artykułów z New Scientist).

Tak jak chemiczna ochrona roślin uruchomiła „wyścig zbrojeń” pomiędzy chemią biocydów, a szybciej ewoluującymi szkodnikami dla rozwinięcia odpornościma mowe trucizny, tak będzie (już w kilku krajach świata tro się zaczęło – USA, Kostarika, Nowa Zelandia) i z odpornością wbudowaną genetycznie. Ta druga jednak, drogą transferu poziomego, może przeniknąć do chwastów, jak i do szkodników roślin, tworząc odporne ich odmiany.

Wiemy np., że rośliny z genem bakterii Bt (Bacillus thuringiensis) wytwarzają białka, które w alkalicznym środowisku przewodu pokarmowego wielu owadów stają się truciznami niszczącymi formy także pożyteczne dla roślin (owady zapylające) oraz ważne dla ekosystemu.

3.5. Zagrożenia dla dzikiej przyrody.

Jeśli nie da się odizolować GMO od upraw tradycyjnych, to TAKŻE NIE MA SPOSOBU na zabezpieczenie przed wcześniejszą czy późniejszą penetracją dzikiej przyrody przez niektóre transgeny. W tym przed penetracją obszarów ścisłej ochrony przyrody!

Nie ma sposobu zabezpieczenia czystości genetycznej gatunków dzikich pokrewnych gatunkom modyfikowanym, np. dzikich roślin z Brassicaceae spokrewnionych ze zmodyfikowanym rzepakiem Brassica napus (Lappé i Bailay 1999). W Anglii już stwierdzono przypadki jego krzyżówek międzygatunkowych z B. rapa i B. oleracea, na razie rzadkie, co niesłusznie zlekceważono.

Nawet obce dla Europy rośliny, soja, ziemniak, kukurydza, wprawdzie nie mają tu swych krewniaków, ale i z nich transgeny mogą z pomocą symbiontycznych mikroorganizmów glebowych przeniknąć do gatunków nie spokrewnionych.

3.6. Możliwość zaburzenia związków symbiotycznych w ekosystemach naturalnych

Wiedza ewolucyjna i o funkcjonowaniu ekosystemów podkreśla dziś znaczenie nie tylko rywalizacji między gatunkami, ale i powszechności współpracy. Dokumentuje to Lynn Margulis w książce „Symbiotyczna planeta” (2000). Wiele form współpracy opiera się na precyzyjnym dopasowaniu chemicznym, które może zostać naruszone poprzez zmiany spowodowane plejotropowymi ubocznymi skutkami zmian dokonanych w materiale genetycznym i metabolitach.

Seria prac wykazuje, że zmieniony chemizm GMO może wpływać poprzez pyłek lub zjadane tkanki rośliny na współżyjące z nią gatunki zwierząt bezkręgowych i kręgowych zmieniając selektywnie skład całych zespołów organizmów żywych (Alteri 1998, Hilbeck et al. 1998, Hernandez et al. 1998, Losey et al. 1999, Mizuki et al. 1999, Yermakova 2005, etc.). Jakie będą tego koszty ekologiczne, jeszcze nie wiemy.

W pracach sponsorowanych przez korporacje przemilcza się możliwość plejotropowego działania nowych ale ukrytych (kryptycznych) cech na inne organizmy żywe.

Uwypukla się za to fakt, że nie wszystkie grupy bezkręgowców są wrażliwe na taki czynnik, co jest pociechą ale słabą, gdyż Ludzkość nie zna funkcji ekologicznych ponad 95% gatunków (Wilson 1999, 2004). Nie wiemy jakie skutki w ekosystemie może wywołać wyginięcie gatunków nawet niepozornych.

Skutki ich wyginięcia ujawnią się dopiero gdy ich zabraknie i z opóźnieniem. Na tym polega tzw. pośrednia i ukryta wartość ekonomiczna gatunków i przyrody, mierzona kosztami niezbędnymi dla naprawiania nieświadomie wywołanych szkód.

Ważna jest jednak ODWROTNOŚĆ wyniku tych badań: niezbite udowodnienie, że część owadów, w tym pożytecznych, jednak wymiera w miejscach występowania upraw GMO! Uprawy takie zagrażają też glebowej faunie, florze i glebowym bakteriom, co może na dziesięciolecia zmieniać różnorodność biologiczną miejsca, jak i warunki uprawy (Koechlin 1999, Lappé i Bailay 1999, Indep. Steering Committee 2005 ).

Możliwe jest wręcz trwałe zaburzenie stanu żywych gleb, złożonych z licznych mikroorganizmów i mezofauny.

Szczególne groźne może być zmieniania materiału genetycznego DRZEW (co ponoć stanowi 33% eksperymentów biotechnologicznych), zwłaszcza dzikich, jako tworzących dominujące na lądach wielkie biomy. Z każdym takim gatunkiem drzewa współżyją symbiotycznie lub pasożytniczo setki do tysiąca gatunków organizmów i mikroorganizmów. Jest udowodnione, że symbiontyczne organizmy mogą włączać obce fragmenty DNA do swego genomu, przejmując np. odporność na pewne antybiotyki. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, jakie skutki może sprowokować taka ingerencja w niedostatecznie poznany jeszcze mechanizm funkcjonowania złożonego ekosystemu leśnego.

4. Ostrzeżenia nie-ekologów

Przed skutkami PRZEDWCZESNEGO wprowadzania upraw GMO do środowiska naturalnego ostrzegają też niektórzy genetycy i biochemicy. Prof. Christiane Nuesslein-Volhard, genetyk z Tübingen, noblistka, powiedziała:

„Mam nadzieję, że naukowcy staną się bardziej pokorni… Dziesięć lat temu biologowie… planowali wyhodowanie takich odmian roślin, które będą dwa razy szybciej asymilować.., zapowiadali stworzenie ziemniaków rosnących nie tylko w ziemi, ale i na krzaku rośliny. Dziś z tych wielkich planów zostało tyle, że mamy rośliny mniej lub bardziej odporne na grzyby i szkodniki. Ale szkodniki szybko się „uczą” i potrafią już sobie z nimi radzić… Przypuszczam, że manipulacje genami, klonowanie i absolutna kontrola nad naturą też pozostaną w sferze marzeń”.

A prof. J. B. Neilands, z Zakładu Biochemii i Biologii Molekularnej na Uniw. Kalifornijskim w Berkeley napisał w r. 1999:

„Czytanie książki „Against the Grain” daje odporność na bzdury rozpowszechniane przez ludzi służących koncernom. Może ona także dać pewną niezależność poglądu od stronniczych akademickich wysokich kapłanów i ich uczniów-japiszonów molekularnej biologii…(academic high priests and wiz-kids of molecular biology who may very well be trained with conflicts of interests).”

5. Aspekt prawny

5.1. Nie wywołane żadną koniecznością redukowanie różnorodności biologicznej pogwałca zasady Światowej Strategii Ochrony Przyrody (World Conservation Strategy 1980) oraz na jej bazie rozwiniętego modelu Rozwoju Zrównoważonego, a zwłaszcza narusza międzynarodową Konwencję o Ochronie Różnorodności Biologicznej (Raport „Caring for the Earth” 1991).

Sposób wprowadzenia prawa dopuszczającego produkty z GMO na terenie UE, a nawet narzucanie go krajom członkowskim, mimo chwalebnych ograniczeń, jest sprzeczne z ideowymi podstawami europejskiego jednoczenia się, jako opartego na takich zasadach rozwoju zrównoważonego, jak:

a) szacunek i troska o całość zbiorowiska życia na planecie (biosferę);
b) demokratyzacja ważnych decyzji (konsultacje społeczne, sondaże, referenda);
c) subsydiarność, tzn. przenoszenie decyzji na poziom regionalny i lokalny;
d) minimalizowanie ryzyka, czyli zasada ostrożności.

Podjęta pod naciskiem USA i WTO decyzja Komisji Europejskiej znosząca moratorium na dostęp upraw i produktów z GMO, jako niezgodna z interesem dużej części obywateli nowych krajów członkowskich oraz z życzeniem znacznej części obywateli starej Unii, pozostaje w sprzeczności z nadrzędną w UE ideą społeczeństwa obywatelskiego. Uprawnia to do sprzeciwu wobec tej decyzji.

5.2. Nie tylko nasza krajowa administracja nie może jeszcze zapewnić skutecznej kontroli nad materiałem siewnym oraz nad dystrybucją produktów z GMO, wobec braku sprawdzonych norm prawnych, odpowiednich kadr, laboratoriów i wobec wysokich kosztów analiz.

Przed rokiem odnotowane dwa skandale z nielegalnym zalewem krajów EU przez zmieniony genetycznie ryż najpierw z USA, a potem z Chin, co ujawnia także nieprzygotowanie Unii.

6. Interpretacja humanistyczna

Od czasów W. Goethego odczuwano intuicyjnie, że ludzie nieraz działają jak Uczeń Czarnoksiężnika, który manipulując przyrodą nie zawsze może zapanować nad uruchamianymi siłami. I dziś przed narzucanym siłą ŚLEPYM POSTĘPEM w biologii przestrzegają wizjonerskie umysły, że wymienię Z. Baumana, F. Fukuyamę, J. Rifkina, M. Reesa, St. Lema, E.O. Wilsona.

Z jednej strony mamy „globalistyczną nowoczesność” w postaci skupiania zysków z całej planety w rękach kilku korporacji, a z drugiej możliwość wywołania kryzysu gospodarczo-społecznego w skali wielu państw, a może i globalnego.

Trzeba to oceniać nie wąsko ekonomicznie, ale i w kategoriach społecznej rozwagi i solidarności z biedniejszymi, czyli w kategoriach moralnych, bo to głównie najbiedniejsi zapłacą cenę za ewentualne pomyłki zielonej biotechnologii, jak sie to już zdarzyło w Indiach (masowe bankructwa i samobójstwa rolników).

Postęp i nowoczesność, to hasła pozytywne dopóty, dopóki zmiany nie stają się zbyt gwałtowne, póki nie zaczynają przemieniać miliony obywateli w bezrobotne i bezdomne „ludzkie odpady”.

7. Wnioski

1. Zjawiska natury ekologicznej i ewolucyjnej bywają rozpoznawane z opóźnieniem o całe dziesięciolecia, jak to było ze skutkami ekologicznymi DDT, PCB, pestycydów, gazów cieplarnianych, itp.

Dzisiejsze twierdzenia o nieszkodliwości niektórych GMO są jeszcze nienaukowe, a tylko emocjonalne lub interesowne.

2. Wpływ upraw roślin GM na stan europejskiej przyrody znamy śladowo, a i wiedza światowa jest skąpa. To jednak co udowodniono, jest na tyle niepokojące by wspierać rozwagę. Zgodnie z fundamentalną filozofią UE, w takiej sytuacji obowiązują zasady ostrożności oraz zanieczyszczający płaci. To obowiązkiem producenta jest udowodnienie, że jego produkt nie niesie wysokiego ryzyka, tymczasem koncerny tylko c. 2% środków przeznaczają na tego rodzaju badania.

3. Mając nadmiar żywności, możemy sobie w Polsce pozwolić na 10-15 letnie moratorium na uprawy, pasze i żywność z GMO, tak by ryzyko przetestowały kraje od nas bogatsze a przyrodniczo już zubożone.

4. Dla polskiej przyrody najważniejsze jest co następuje: Dzięki drobnoziarnistej strukturze upraw i niskiego zużycia biocydów kraj nasz jest ostoją czystej chemicznie produkcji rolnej oraz ostoją wielu odmian kultywarów i wielu gatunków dzikich. Mogą one wyginąć w razie likwidacji rolnictwa tradycyjnego i ekologicznego. Inwazja przemysłowych upraw roślin GM może też silnie zredukować krajową różnorodność genetyczną i gatunkową.

5. Do czasu, kiedy Polska upora się z problemami prawno-administracyjno-organizacyjnymi dotyczącymi wprowadzania GMO, rząd RP w ślad za samorządami powinien przyjąć strategię opóźniania (moratorium) włączenia naszego kraju do międzynarodowego obrotu i uwalniania GMO do środowiska.

6. Polska powinna podjąć własne badania obejmujące wpływ GMO na środowisko, na inne organizmy żywe, w tym na zwierzęta, które będą karmione paszami z domieszką GMO. Badania te winny mieć wysoki priorytet, tak aby kraj mógł w oparciu o własne dane podjąć najwłaściwsze decyzje. W obliczu agresywnej polityki koncernów i prób ukrywania niekorzystnych wyników badań.

7. Pilnie potrzebne są wspólne badania biochemiczno-ekologiczne testujące regulacje prawne UE narzucone nowym krajom członkowskim, mimo ich odmiennych warunków przyrodniczo-społecznych. Zmiany prawa i strategii gospodarczej mogą być też potrzebne z racji pojawienia się bezpieczniejszej dla środowiska i bardziej „demokratycznej” w zastosowaniu technologii rolnej zwanej marker-assisted selection (MAS).

źródło: prof. Ludwik Tomiałojć, http://www.zieloni2004.pl/art-4012.htm