„Przyroda jest dynamiczna”. Rozmowa o płazach, wyobraźni i budowie autostrad.
Rozmowa z entomologiem i herpetologiem, doktorantem Uniwersytetu Jagiellońskiego, ekspertem przyrodnikiem opiniującym budowlane inwestycje drogowe, mgr Maciejem Bonkiem.
Łukasz Misiuna ecoPress.pl: Maciek, czym się właściwie zajmujesz?
Maciej Bonk: Robię doktorat w Zakładzie Entomologii na UJ, wcześniej pisałem pracę magisterską na temat płazów (Zakład Anatomii Porównawczej). Robię też ekspertyzy herpetologiczne w ramach różnych inwestycji. Kieruję też grupą badawczą płazów i gadów w Towarzystwie Badań i Ochrony Przyrody.
ŁM: Jak to jest, że człowiek zajmuje się czyms takim jak… żaby i robaki?
MB: Po prostu to lubię. A płazie zainteresowania wszczepił mi mój poprzedni promotor i jego asystent. I tak zostało. Przynajmniej w dużym zakresie.
ŁM: Myślę, że dla większości ludzi płazy po prostu są, i już. Kropka. A Ty piszesz z tego doktorat? Jak z żaby można zrobić doktorat? O czym piszesz i po co?
MB: Nie piszę doktoratu o płazach. O owadach, konkretnie ryjkowcach, ale to inna historia.
ŁM: jeszcze lepiej. Ryjkowcowate to takie z trąbką i czułkami na niej?
MB: Tylko nie z trąbką! Trąbkę mają motyle, ryjkowce mają ryjek zakończony gryzącym aparatem gębowym. Ale coś jest z tą trąbką bo niektóre nazywają się nawet słoniki.
ŁM: Niezłe. Ale ma być o żabach a nie słonikach. Jesteś ekspertem. Co teraz robią płazy?
MB: Większość gatunków odbywa gody i składa jaja (albo rodzi larwy jak to jest u salamandry). Z tym, że wiele zacznie dopiero pod koniec kwietnia.
ŁM: Hmmm. Zaczyna się wiosna, ruszają roboty budowlane i znów słychać narzekania na ekoterrorystów i żaby…
MB: To bardzo złożone problemy. Na szczęście takich narzekań jest coraz mniej. Ale ogólnie chodzi o to, że gdy planujemy coś wybudować trzeba się najpierw zastanowić czy komuś to nie będzie szkodziło np. płazom. Następnie trzeba opracować sposoby zapobiegania lub ograniczania szkodliwego wpływu inwestycji. W skrajnych przypadkach trzeba z inwestycji zrezygnować lub zmieniać projekty. Już czytając powyższe zdania łatwo sobie wyobrazić, że trzeba poświęcać na to sporo czasu, a także pieniędzy.
To rodzi nieporozumienia a nawet konflikty.
ŁM: Kiedyś żaby nie przeszkadzały w budowie hut i stoczni. Czy coś się zmieniło?
MB: Sporo. Właściwie to zaszły drastyczne zmiany i nie ma się co dziwić, że nie wszyscy za nimi nadążają. Dawniej żaby nie przeszkadzały podobnie jak ptaki, motyle, a czasem i ludzie. Teraz jest inaczej. Społeczeństwa mają swój głos w podejmowaniu decyzji, a część społeczeństwa stanowią ludzie, którzy są świadomi zagrożeń dla przyrody. No i wywierają presję (zwykle słuszną).
ŁM: jak wielkie zagrożenie dla płazów istnieje przy budowie autostrady i na czym ono polega?
MB: To złożone pytanie. Przede wszystkim różne są zagrożenia podczas samej budowy i podczas użytkowania drogi.
ŁM: zagrożenia istaniały zawsze, czy też pojawiły się niedawno?
MB: Zagrożenia pojawiły się wtedy gdy zaczęliśmy stawiać fabryki i budować drogi. Tylko, ze ich efekty widzimy od niedawna. Albo jeśli widzieliśmy je wcześniej to teraz zaczynamy się z nimi liczyć.
ŁM: W demokracji rację ma większość a większość chce dróg i miejsc pracy…
MB: Słusznie. Ale większość nie jest świadoma, że miejsca pracy i drogi powstają jakimś kosztem.
ŁM: No właśnie jakim?
MB: Są różne koszty nas najbardziej intersują te przyrodnicze, a konkretnie płazie. Jeśli budowa jest w miejscu gdzie żyją płazy to wiążą się z nią różne zagrożenia.
-
Niszczenie miejsc rozrodu. Podczas budowy rozjeżdżane są małe zbiorniki wodne, albo osuszane bo bądź to przeszkadzają bądź są w miejscu gdzie dokładnie ma przebiegać droga, która jeśli ma być solidna nie może znajdować się na grząskim terenie.
-
Niszczone jest środowisko lądowe. Większość krajowych gatunków płazów żyje na lądzie, a w wodzie pojawia sie tylko na okres rozrodu. Podczas budowy niszczona jest roślinność, od której płazy są uzależnione.
-
Płazy są rozjeżdżane przez sprzęt budowlany i
-
wpadają do wykopów o stromych ścianach skąd nie mogą się wydostać i giną.
ŁM: To brzmi jak Armagedon! Czy ktoś jest to w stanie przeżyć?
MB: Tak. Wszystko zależy od tego jak zabezpieczona jest budowa. Teraz standardem jest (powinno być) grodzenie placów budowy tak aby płazy się na jej teren nie dostawały. Podobnie jeśli jakiś staw ma być osuszony wyłapuje się z niego płazy i przenosi do innego stawu lub zbiornika kompensacyjnego.
ŁM: jak budowlańcy patrzą na takie dziwactwa ekologów?
MB: Muszą traktować to poważnie. Nadzór przyrodniczy musi egzekwować warunki pozwolenia na budowę. W przeciwnym wypadku pozwolenia mogą być cofnięte.
ŁM: Trudno jest wyegzekwować postanowienia nadzoru przyrodniczego?
MB: Ciężko mi powiedzieć bo sprawy nadzoru znam jedynie z relacji kolegów. Podejrzewam, że jest różnie.
ŁM: Nadzór może sporo ocalić. Siedlisk czy zwierząt?
MB: Głównie zwierząt, bo jeśli jakiś obiekt np. staw czyli ważny składnik siedliska, jest przeznaczony do zniszczenia to zostanie on zniszczony. Taką stratę można rekompensować budując nowy zbiornik.
ŁM: Ciekawe. Co się dzieje dalej?
MB: Jeśli płazy są przeniesione do nowego zbiornika i nie mają możliwości wejść ponownie na teren budowy to niewiele jest bezpośrednich zagrożeń. Natomiast nowy zbiornik musi być dobrze zaprojektowany, żeby spełniał swoją funkcję. Musi być odpowiednio porośnięty przez roślinność, mieć odpowiednią głębokość i łagodne brzegi.
ŁM: Długo taki zbiornik "dojrzewa"?
MB: Absolutne minimum dla większości gatunków to wykopanie zbiornika kompensacyjnego rok przed planowanym zniszczeniem oryginalnego. Ale to zależy od gatunków płazów jakie na danym terenie występują. Jeśli gdzieś jest liczna populacja ropuchy paskówki to nowy zbiornik nie musi dojrzewać. Co więcej, im bardziej będzie „świerzy” tym lepszym jest siedliskiem.
ŁM: Dobrze. Droga zbudowana…
MB: Droga to większe zagrożenie niż sama budowa.Oczywiście zależy od natężenia ruchu, ale jeśli to autostrada to z kilku powodów jest to zagrożenie znacznie większe niż nawet śmiertelność na budowie. Przede wszystkim, budowa trwa stosunkowo krótko i nawet jeśli zginą wszystkie dorosłe osobniki, które wędrowały na gody na placu budowy to w populacji zostają jeszcze osobniki młodociane, które złożą jaja za rok lub dwa.
"Efekt drogi" jest juz wilowymiarowy.
Najłatwiej zauważyć śmiertelność czyli rozjeżdżane osobniki. Każdy to widział. Jeżeli droga przecina szlak migracji z siedlisk lądowych do miejsc rozrodu (zbiorników wodnych) to regularnie co rok będą tam ginąć płazy. I co rok będą ginąć ginąć osobniki następnych pokoleń. Co więcej, po za okresem godów płazy w różnym wieku dostają się na drogę i są rozjeżdżane.
ŁM: W ciągu dnia w okresie migracji ile może zginąć płazów?
MB: Zależy od liczebności populacji. Niestety niewiele na ten temat wiadomo. Ja widziałem raz ok. 100 rozjechanych ropuch szarych na ok. 50 metrowym odcinku drogi o małym natężeniu ruchu. Prawdopodobnie zginęły w ciągu dwóch – trzech dni.
ŁM: To chyba dużo?
Coś się z tym robi?
MB: Tu zaczyna się problem. Bo nie jestem w stanie powiedzieć jak liczna jest populacja tego terenu. Jeśli mimo to w stawie gody odbyło 1000 ropuch to nie musi to mieć wielkiego negatywnego znaczenia. Gorzej, jeśli ginie tyle płazów co roku, a z innych powodów sukces rozrodczy jest mały. Zresztą, świeżo przeobrażone osobniki giną tysiącami.
ŁM: Skąd wiadomo gdzie trzeba przenosić zwierzęta a gdzie nie skoro liczba osobników niewiele mówi?
MB: Każda populacja płazów jest cenna. Niektóre mają to do siebie, że są mało liczne, ale zapewniają ciągłość zasięgu gatunku na jakimś obszarze. A to niezwykle ważne, żeby co jakiś czas następowała wymiana osobników pomiędzy populacjami, co jest ułatwione gdy jest więcej populacji bliżej siebie, nawet jeśli są mniej liczne. Kolejna sprawa. Nawet jeśli gdzieś wykryjemy tylko jedną parę danego gatunku, to w sprzyjających okolicznosciąch za dwa, trzy lata możemy mieć populacje już kilkudziesięciu osobników.
ŁM: Czyli lepiej jest jeśli mamy dobrze zachowane liczne oczka wodne mniej więcej równomiernie rozmieszczone, w zasięgu "żabiego kroku", niż jeśli mamy kilka super cennych miejsc oddalonych od siebie o kilkanaście, kilkadziesiąt km?
MB: Nie koniecznie lepiej, ale przynajmniej jest to tak samo ważne. To zależy od kontekstu. Jeśli mamy do czynienia z układem małych i dużych populacji, gdzie te duże nie są mocno izolowane to lepiej ocalić te duże kosztem mniejszych. Ale najlepiej, gdy dążymy do ocalenia każdej populacji.
ŁM: Powiedziałeś, że każda populacja płazów jest cenna. Czemu?
MB: Właśnie dlatego, że zwiększa ciągłość występowania…
ŁM: …a sieć dróg fragmentuje siedliska, przerywa połączenia między nimi…
MB: I to jest najważniejsze negatywne oddziaływanie dróg.
ŁM: Jest na to sposób?
MB: Co prawda, na skutek budowy drogi, niekoniecznie zmniejsza się liczba populacji, ale na skutek śmiertelności na drodze jest mniejsza szansa wymiany osobników. Tak są sposoby. Np. wygradzanie drogi i kierowanie płazów do specjalnych przepustów pod drogą.
ŁM: Płotki przy drogach sprawdzają się?
MB: Sprawdzają się, jeśli przepusty są odpowiednich wymiarów, a płotki na tyle szczelne, że nie pozwalają wejść na drogę nawet najmniejszym osobnikom.
ŁM: Co to są przepusty?
MB: To tunele pod drogą, którymi wędrują małe zwierzęta. Trzeba wiedzieć gdzie muszą się znajdować.
ŁM: Gdzie muszą się znajdować?
MB: W tych miejscach gdzie stwierdzone są szlaki migracyjne. Trzeba przede wszystkim zlokalizwoać zbiorniki rozrodcze. A potem obserwować skąd wędrują płazy. Zwykle to trudne, dlatego trzeba się opierać na umiejscowieniu zbiornika względem innych elementów krajobrazu np. zadrzewień, cieków.
ŁM: One migrują ciągami zadrzewień i cieków wodnych, czy po prostu, szeroką ława przez lasy i pola?
MB: Zależy jakie gatunki.
Żaby i traszki są bardziej wybredne niż ropuchy. Zależy też gdzie zimują. Żaby trawne zimują w małych ciekach i te powinny być automatycznie uwzględniane jako szlaki migracji.
ŁM: Ok. Mamy zlokalizowane przed inwestycją miejsca rozrodu, wykopane doły, przeniesione zwierzęta, zbudowane drogi, znamy szlaki migracyjne, zbudowaliśmy przepusty i postawiliśmy płotki.
Wszystko jest ok?
MB: Na pierwszy rzut oka tak. Oprócz fragmentacji zdróg ciągle spływają rózne substancje: oleiste, detergenty, sól – to zanieczyszczenia, które mogą wpływać na jakość wód. Dlatego im droga dalej od zbiornika tym lepiej, nawet jeśli dobrze zabezpieczona.
Ale to nie koniec…Zbiorniki rozrodcze płazów nie istnieją wiecznie.
ŁM: ooo…
MB: Zwłaszcza te małe, w wyniku sukcesji po prostu zarastają i wysychają. Wtedy przejście traci sens. Z drugiej strony ciągle powstają nowe zbiorniki, ktoś kopie staw, kradnie piasek itp. No i po kilku latach może okazać się, że zbiornik, który chroniliśmy wszelkimi możliwymi środkami już nie jest atrakcyjny dla płazów lub go nie ma, a inny powstał w miejscu gdzie nic nie zaplanowaliśmy bo nie było potrzeby.
ŁM: A już myslałem, że wszystkojest poukładane…
MB: No niestety.
ŁM: Czyli może być tak, że narobilismy się a za kilka lat psu na budę nasza robota i poniesione koszty?
MB: Przyroda jest dynamiczna. Ale warto zauważyć, że nawet jeśli inne niż dorga czynniki spowodowały zniknięcie populacji to przez kilka lat od wybudowania drogi taka populacja mogła wyprodukować tysiące osobników, co nie byłoby możliwe, gdybyśmy nie zadbali o nią podczas budowy.
ŁM: Maciek, co by było gdyby…nic nie zostało zrobione. Gdybyśmy z domu nie wyszli i żab nie widzieli?
MB: Tzn. po co chronić żaby?
ŁM: Po co komplikować sprawy. Przyroda sama nie da rady? Jest przecież, jak mówisz, dynamiczna…
MB: Dałaby radę sama, jakby nie było tej nieszczęsnej drogi. A jeśli jakaś nowa populacja powstaje w jej pobliżu to i tak może ginąć na drodze. No i pozostaje fragmentacja.
ŁM: Czemu płazy są takie ważne?
MB: Z kilku powodów.
Pierwsza rzecz to poczucie wartości.
Naprawdę dla wielu ludzi ważne jest to żeby móc zobaczyć żabę. W stanach przeprowadzono kiedyś badania ile kto jest w stanie płacić z własnego budżetu np. rocznie żeby ocalić konkretny gatunek, nawet jeśli go nie widział. Okazuje się, że ludzkie sympatie można było zmierzyć pieniędzmi. Jest to zatem wartoś, którą można przeliczyć na miarodajne jednostki. Przynajmniej w przybliżeniu.
I najchętniej bym na tym argumencie skończył, ale nie wszystkich musi on przekonywać. Płazy to organizmy, które często występują bardzo licznie. Są ważnym źródłem pokarmu dla innych zwierząt. Nawet dla ludzi, o czym można się przekonać czytając książkę prof. Bergera „Chrońmy europejskie żaby zielone”. Wszystkie gatunki są w mniejszym lub większym stopniu pożyteczne. Szczególnie, że często żerują w nocy i zjadają np. nagie ślimaki, które są niedostępne dla dziennych ptaków, lub dla nich nie jadalne. W skórze płazów znajdują się różne toksyny, które mogą być kiedyś wykorzystywane w medycynie – szkoda zniszczyć coś co kiedyś może nam ratować życie.
ŁM: Działa na wyobraźnie
Ludziom brakuje wyobraźni?
MB: Nie sądzę. To nie jest tylko kwestia wyobraźni. Bardziej wiedzy, a tego już częściej brakuje.
Po za tym kierujemy się różnymi interesami – inwestor budujący drogę kieruje się szybkim zyskiem, co jest logiczne. Tak jak dla przyrodników jest logiczne, że trzeba zasoby natury chronić. Tak jak rolą inwestora jest sprawne wybudowanie solidnej drogi tak rolą przyrodników jest sprawiać, żeby to co się dzieje nie miało negatywnego wpływu na środowisko. Dlatego czasem jesteśmy postrzegani jako prokuratorzy, ale przecież i ten zawód jest potrzebny. Ważne, żeby pracować uczciwie.
ŁM: ok..powiedziałeś, że nie tyle wyobraźni brakuje ludziom, ile wiedzy…
MB: Trzeba docierać do ludzi.
Niestety jest to coraz trudniejsze. Media jakoś niechętnie emitują programy edukacyjne. A prowadząc różnego typu warsztaty w szkołach dociera się do niewielkiego grona osób. To być może trudniejsze zadanie niż bezpośrednia ochrona przyrody. Myślę, że przede wszystkim należy przekonywać media do współpracy.
Czasopismo Chrońmy Przyrodę Ojczystą jest rekomendowane dla szkół. Nie wiem ile dokładnie jest szkół w Polsce, ale nakład 900 egzemplarzy na pewno nie dociera nawet do jednej dziesiątej placówek. To jest jeden z przykładów na to jak małe jest zapotrzebowanie na wiedzę lub słaba informacja o tym, że można wiele ciekawych rzeczy dotyczących ochrony przyrody przeczytać w ojczystym języku.
Do tego, w każdej szkole gdzie prenumerują to pismo musi się jeszcze znaleźć nauczyciel, który o nim wie i mówi o jego istnieniu. A gdy nauczycielem Przyrody jest ktoś kto wcześniej przez wiele lat uczył fizyki lub chemii nie ma się nawet co dziwić, że słabo się orientuje i mało intersuje ochroną przyrody. Sam ze szkoły pamiętam, że na biologii zwykle ochrona przyrody była traktowana po macoszemu. Gdybym nie skończył biologii pewnie byłbym ignorantem w sprawach ochrony przyrody.
Fot. Łukasz Misiuna