Energetyka wiatrowa chroni krajobraz
WIATRAK jak jest, każdy widzi – przede wszystkim nowoczesne turbiny są duże. Nawet bardzo – gigantyczne wieże, ogromne skrzydła majestatycznie kręcące się nawet, gdy na ziemi czuć tylko delikatne podmuchy wiatru. Na większości z nas wiatrak robi wrażenie, niektórym się podoba, bo widzą w nim symbol czystej ekologicznej energii i postępu, inni uważają, że szpeci krajobraz. Mało kto z protestujących uświadamia sobie jednak, że to właśnie energetyka wiatrowa jest najlepszym sposobem ochrony walorów krajobrazowych.
Co głównym źródłem energii za 20 lat? Wodór czy odnawialne źródła energii? A może opanujemy syntezę termojądrową i jedna elektrownia światowa korzystając z tzw. zimnej fuzji rozwiąże nasze wszystkie problemy? Zdania ekspertów na ten temat są skrajnie podzielone i nie różnią się od dyskusji nawiedzonych futurologów. Tak naprawdę każdy scenariusz jest możliwy i dziś trudno wartościować, czy też z gruntu odrzucać jakąkolwiek technologię. Dlatego jedną z naczelnych zasad rozwoju energetyki powinna być medyczna reguła „przede wszystkim nie szkodzić”.
Wiele lat temu świat postawił na paliwa kopalne – bo tak było wtedy najprościej, najtaniej. Kto miał świadomość zagrożeń? Kto myślał, że kopalnie kilkaset metrów pod ziemią spowodują zawalanie się domów, że wojna o ropę naftową będzie przyczyną większości konfliktów na świecie, że ktoś wymyśli sposób na rozbicie cząstek uranu, a komuś innemu nie uda się nad tym zapanować.
A dziś?
Dziś już rozumiemy, że w pogoni za łatwo dostępnymi źródłami energii zmieniliśmy naszą planetę w śmierdzące zanieczyszczone piekło. Anomalie pogodowe, jak tornada, tsunami stają się normą, globalne ocieplenie, kurczenie się lodowców, to nie wymysł naukowców, tylko bolesna obserwacja skutków zmian klimatycznych.
Energetyka wiatrowa jest najmniej inwazyjna dla środowiska. Również dla wspomnianego wcześniej krajobrazu, bo nawet jeśli za 20-30 lat znajdziemy inne, doskonalsze źródło energii i jeśli będzie one jeszcze tańsze i bardziej przyjazne dla środowiska, to się po prostu te „brzydkie” i znienawidzone przez niektórych wiatraki po prostu wytnie. Demontaż turbiny „do zera” trwa kilkanaście godzin i po zostanie niewielki kawałek betonu. Skrzydła poddają się w pełni recyklingowi, a wieże to przecież idealny złom. Tak samo generator. A olej z przekładni można przerobić się na olej opałowy, czy napędowy.
I nie będzie żadnych szkód środowiskowych. Krajobraz wróci do pierwotnego stanu, nie będzie niebezpiecznych odpadów i co warte podkreślenia teren przez cały czas pracy turbiny jest chroniony i zwykle nie powstają w miejscu farm uciążliwe dla środowiska inwestycje. A to, że przy okazji wyprodukowano czystą zieloną energię jest swego rodzaju efektem ubocznym.
Don Kichote
Źródło:energiawiatru.eu
for.sxc.hu