Podlaskie drogi – bolesna nauka

Zdecydowanie wolniej, niż chcielibyśmy, ale nowoczesnych dróg nam przybywa. W poniedziałek jedną z nich – obwodnicę Wasilkowa – otworzy mało ostatnio popularny w regionie minister infrastruktury Cezary Grabarczyk

 
W świetle obecnie obowiązujących, ale istniejących wyłącznie na papierze, planów sieci komunikacyjnej przecinającej nasz region, oddawana właśnie do użytku sześciokilometrowa inwestycja prowadzi znikąd donikąd. Łączy dwa odcinki dróg krajowych, które według rozporządzenia o ekspresówkach już za kilka lat staną się mało znaczącymi lokalnymi szlakami. Ale jak pokazuje historia budowy obwodnicy Wasilkowa, plany często mocno rozmijają się z rzeczywistością.

Pierwszą poniklowaną, błyszczącą łopatę pod tę inwestycję wbiła cztery lata temu Barbara Kondrat – ówczesna wiceminister infrastruktury w rządzie PiS. Chodziło o niewielką obwodnicę, o wielkim jednak propagandowym znaczeniu. Obwodnica Wasilkowa, wraz z siedmioma innymi inwestycjami w naszym województwie, znalazła się wówczas na przygotowanej przez Komisję Europejską liście przedsięwzięć, które w ocenie Brukseli łamały wspólnotowe przepisy dotyczące ochrony środowiska. Rozpoczynając budowę w błysku fleszy, ówczesny rząd więc, głównie na potrzeby krajowe, prężył muskuły, pokazując własnym obywatelom, że Unii się nie boi. Dokładnie tak jak w przypadku obwodnicy Augustowa, na prężeniu chuderlawej piersi się skończyło. Gdy lekceważenie przez rząd uwag Komisji zaowocowało skargą do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, znacznie już ciszej budowę obwodnicy zatrzymano. Później jeszcze ówczesny minister środowiska Jan Szyszko próbował manipulować przy granicach obszarów Natura 2000, tak by większa część obwodnicy Wasilkowa znalazła się poza nimi, w ostatecznym jednak rozrachunku drogowcy i tak musieli zrobić dokładnie to, czego domagali się od nich ekolodzy i Komisja Europejska.

Na szczęście dla mieszkańców Wasilkowa tak naprawdę spór toczył się o lepszą dokumentację i symboliczne zmiany w projekcie. Rzecz, którą można było bez najmniejszych trudności zrobić jeszcze przed rozpoczęciem budowy. Ale wówczas jeszcze w podlaskim oddziale Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad obowiązywał bardzo popularny w regionie dyskurs, by na wszystko, co opatrzone jest przymiotnikiem "ekologiczny", z założenia mówić "nie". W efekcie obwodnica, której budowa miała trwać półtora roku, zostanie oddana do użytku po latach czterech. To i tak lepiej niż w przypadku Augustowa – tam efektem uporu decydentów jest opóźnienie co najmniej dwukrotnie, a gdyby wliczyć w to okres prac koncepcyjnych – czterokrotnie dłuższe.

W przeciwieństwie jednak do lokalnych polityków, którzy nadal zdobywają elektorat, krzycząc o skansenie i ludziach ważniejszych od żabek, drogowcy dostosowali się do obowiązującego w Polsce prawa. Powstające obecnie projekty, chociaż często po długich dyskusjach z przyrodnikami, nie lądują już przed sądami różnych instancji.

Chciałoby się powiedzieć "co z tego", skoro na ich realizację i tak nie ma pieniędzy. Tyle że to nie do końca prawda. Oczywiście, że Białystok powinien być skomunikowany z resztą kraju drogą ekspresową. Tego wymaga integralność administracyjna kraju, to zapisano w strategii rozwoju państwa do roku 2020. Źle się dzieje, kiedy harmonogram budowy dróg podporządkowuje się igrzyskom Euro 2012, pompując środki w przedsięwzięcia niebędące z długofalowego punktu widzenia priorytetem – np. połączenie autostradowe z Ukrainą. Jednak w tym lamencie o odcięciu nas od świata, o zagładzie, jaką nam to ponoć przyniesie, zupełnie zapominamy o tym, że w tej chwili trwa budowa blisko 50 kilometrów ekspresówki do Warszawy. Po jej zakończeniu ten liczący około 180 kilometrów szlak w prawie dwóch trzecich będzie dwujezdniową drogą ekspresową. Zapominamy też o tym, że w corocznym raporcie bezpieczeństwa na drogach krajowych, ten akurat odcinek wcale do najniebezpieczniejszych nie należy i że mamy w województwie drogi znacznie mniej bezpieczne. A równie – patrząc np. na drogę 61 z Augustowa do Łomży – ruchliwe i ze znacznie mniejszymi szansami na modernizację.

Minister, który niczym znaczącym się dotychczas nie popisał, nie może spodziewać się w Podlaskiem ciepłego przyjęcia. Powinien spodziewać się pytań chociażby o to, dlaczego pieniądze zarezerwowane na zbędne z punktu widzenia aktualnego rozporządzenia inwestycje w Podlaskiem (ekspresówka Białystok – Augustów), nie zostały w regionie, zasilając budżet ekspresówki do Warszawy. W przeciwieństwie do trasy Rail Baltica, której projektowanie nadal jest w "proszku", ta inwestycja jest właściwie gotowa do realizacji.
 

Źródło: Gazeta Wyborcza Białystok


Więcej… http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,35235,9100005,Podlaskie_drogi___bolesna_nauka.html#ixzz1DsnAhysJ